Jak wybrać choinkę na Święta? Kilka słów o zaletach sosny
Wigilia za dwa dni. Ci, którzy wykazali się w tym roku
talentem organizatorskim, siłą woli i odrobiną wolnego czasu mają już wszystko
załatwione, włącznie z kupieniem i ubraniem choinki świątecznej. Zatem to nie
jest wpis dla nich. To wpis dla tych, którzy wybór choinki mają przed sobą.
Być może kilkorgu z Was uda się uszczknąć pięć minut cennego
czasu i dowiedzieć się, na co zwracać uwagę przy kupowaniu drzewka świątecznego
i… dlaczego najzdrowsza jest właśnie sosna.

Sztuczna czy
prawdziwa? Ścięta czy w doniczce?
Choinka sztuczna
to jednorazowy wydatek, oszczędność czasu i w dłuższej perspektywie –
pieniędzy. Odpowiednio zabezpieczona nie zakurzy się i nie zniszczy. Niektórzy twierdzą,
że to „ekologiczna choinka”, bo do jej wytworzenia nie wycięto żywego drzewka.
Niestety, najczęściej to, czego użyto do jej produkcji i jak długo się będzie
rozkładała w ziemi – pozostawia już wiele do życzenia…
Choinka prawdziwa
wbrew pozorom jest bardziej ekologiczna, bo jeśli nie pochodzi z kradzieży, to
znaczy, że jest ze specjalnej plantacji, została ścięta w sposób kontrolowany,
a na jej miejsce najprawdopodobniej posadzono już dziesięć innych. Wiadomo, z
czego jest zrobiona, wiadomo też, że albo się w ziemi rozłoży, albo ją spalimy,
delektując się przy tym pięknie pachnącym dymem.
Zatem pozostaje dylemat: ścięta czy w doniczce? Tu już jest większy
problem.
Ścięta choinka
wymaga sporo zachodu, żeby się dłużej trzymała, za to może być naprawdę
olbrzymia, aż po sufit. Za to choinka w donicy ma szansę przyjąć się w ogrodzie
(o ile postoi w domu nie dłużej niż dwa, maksymalnie trzy tygodnie, często
podlewana), ale nie powinna być ona zbyt wysoka. No i jeśli spytamy się sprzedawcy,
jak długo dany egzemplarzy przebywa w donicy, a ten odpowie prędziutko: „Ach,
jest świeżutka, dopiero co przesadzona”, to już wiemy, że ten pan się nie zna i
idziemy dalej. Choinka w doniczce powinna troszkę postać, żeby mieć pewność, że
jej korzenie się przyjęły, i czy przypadkiem nie zostały uszkodzone przy
wykopywaniu, a nie da się tego ocenić zbyt szybko.
Jodła? Sosna? Świerk?
Świerki, ze
względu na gęstość igieł, intensywny zapach, to najczęściej wybierane drzewko.
Świerk kłujący, choć droższy, postoi w domu znacznie dłużej, niż świerk
pospolity, który gubi igły bardzo szybko,
po kilku tygodniach mamy już niemal goły kikut.
Jodły to choinki
luksusowe, zwłaszcza kaukaskie. I nie chodzi tu tylko o cenę. Za cena stoi tez
jakość. Jodły wytrzymują do dwóch miesięcy, igły nie sypią się (czyli jest
mniej sprzątania), ale… nie pachną. I to jedyny minus.
Sosna. Z powodu
rzadkich igieł i niezbyt gęstych gałęzi nie jest zbyt często wybierana na
drzewko świąteczne. Rzeczywiście coś w tym jest, bo w wygląd sosny trzeba
włożyć niemało trudu. Jednak trud ten się opłaca, bo sosna należy nie tylko do najtrwalszych
i najpiękniej pachnących drzew iglastych, ale też do tych najzdrowszych.
Zapach sosny
niesie ze sobą lecznicze aerozole, które dobrze wpływają na układ oddechowy
człowieka, odkażają i relaksują. Nie bez przypadku to właśnie z młodych gieł
sosny robi się skuteczny na przeziębienia syrop. Olejki eteryczne, jakie
wytwarza sosna, maja działanie wykrztuśne, rozgrzewające i odkażające, a przede
wszystkim – sa świetnym sposobem na podwyższenie odporności. Oczywiście
trzymanie sosny w domu przez trzy, cztery tygodnie w roku nie załatwi
wszystkich naszych problemów, niemniej co dobrego trafi do naszego organizmu
płuc, to nasze.
Jonizacja powietrza to jeszcze jedna, ważna kwestia w przypadku
iglaków, a zwłaszcza sosny. Otóż to właśnie sosna spośród wszystkich „choinek”
najlepiej radzi sobie z e szkodliwymi jonami dodatnimi, neutralizując je. Poza
tym oczyszcza powietrze z wirusów i bakterii. Oczywiście wszystkim iglaki (i
nie tylko, bo brzozy, lipy, wierzby, klony, dęby i wiele innych) jonizują
powietrze, ale to właśnie nasza piękna, rodzima sosna pospolita jest w tej
kwestii najskuteczniejsza.
Czyste, zdrowe powietrze, wysycone zdrowymi jonami, pozbawione bakterii i wirusów to
utopia, której dotknąć można w lesie sosnowym nad Bałtykiem lub w innej enklawie
leśnej. W domowych pieleszach narażeni jesteśmy na wszędobylskie jony dodatnie
emitowane przez urządzenia elektryczne, z bakteriami i kurzem,
zanieczyszczeniami i innymi szkodliwymi mikroorganizmami.Jedna sosna w domu przez trzy tygodnie nie rozwiąże problemu
brudnego powietrza, ale niech jej piękny zapach i olejki eteryczne przez chwilę
będą naszym sezonowym oczyszczaczem powietrza.
Komentarze
Publikowanie komentarza